MENU
Czy okrzyk Jezusa „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” jest okrzykiem rozpaczy?

Od zarania chrześcijaństwa wyznawcy Jezusa Chrystusa przykładali wielką wagę do słów wypowiedzianych przez Zbawiciela tuż przed Jego śmiercią. Do najbardziej przejmujących należy siedem krótkich zdań, które Jezus wypowiedział podczas ukrzyżowania. Czwarte zdanie, a właściwie dramatyczny okrzyk „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, przytoczony zarówno przez św. Mateusza jak i przez św. Marka, stanowi jeden z najbardziej poruszających, a jednocześnie jeden z  trudniejszych do zrozumienia i zinterpretowania fragmentów Ewangelii. Jest to moment, w którym Męka Zbawiciela osiąga apogeum: Jezus jest zmęczony całonocną modlitwą, sądem i niesprawiedliwym wyrokiem, ubiczowany, ukoronowany cierniem, wycieńczony dźwiganiem krzyża. Przybity do krzyża, kona w nieludzkich męczarniach, wśród szyderstw wrogów, zdradzony i opuszczony przez przyjaciół. Umiera w nieopisanym bólu i całkowitym osamotnieniu. Czyżby został opuszczony również przez Boga? Czy Jego okrzyk jest okrzykiem rozpaczy?

„Śmierć Jezusa”

Trudność z właściwym zrozumieniem tego zdania mieli już nawet bezpośredni świadkowie ukrzyżowania. Ewangeliści zgodnie relacjonują, że Jezus wypowiedział je w języku aramejskim: Eli, Eli, lema sabachthani (Mt. 27, 46) lub Eloi, Eloi, lema sabachthani (Mk 15,34), co słyszący te słowa zrozumieli jako wzywanie Eliasza. Według tradycji żydowskiej, pojawienie się Eliasza miało poprzedzić przyjście Mesjasza, ale wierzono również, że ten wielki prorok żyje i przychodzi z pomocą  ludziom, którzy znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. Słowa Jezusa zostały odebrane jako kolejny dowód Jego winy (fałszywy mesjasz) i stały się pretekstem do dalszych szyderstw: „Popatrzmy, czy nadejdzie Eliasz, aby go wybawić” (Mt 27,49); „Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby go zdjąć z krzyża” (Mk 15,36).

Jednak już wśród pierwszych chrześcijan powszechny stał się pogląd, że Jezus umierając na krzyżu cytował początek Psalmu 22 i dlatego należy interpretować Jego słowa w kontekście całego tego Psalmu. Opisuje on cierpienie Sprawiedliwego i z proroczą dokładnością przedstawia wizję przyszłej męki Jezusa Chrystusa: niesprawiedliwość, ból, pragnienie, przebicie rąk i nóg, rzucenie losów o szaty, upokarzanie i szyderstwo.

Sprawiedliwy błaga Boga o pomoc i wie, że zostanie wysłuchany. Psalm opisuje sytuację całkowicie beznadziejną, którą Bóg zamienia w wybawienie. Kończy się zapowiedzią zmartwychwstania i pewnością zbawienia – nie tylko cierpiącego sprawiedliwego, ale całego Izraela. W liturgii żydowskiej Psalm 22 związany był ze świętem Purim, podczas którego wspominano ocalenie Żydów perskich skazanych na zagładę przez Hamana. Charakterystyczne jest, że umierający Zbawiciel wypowiada pierwsze słowa Psalmu po aramejsku. Może to świadczyć o tym, że modlitwa ta była Mu szczególnie bliska, gdyż podczas liturgii recytowano Psalmy po hebrajsku. Drugim faktem, na który należy zwrócić uwagę jest to, że Jezus zawsze, kiedy zwraca się do Boga, nazywa Go Ojcem. Dwukrotnie powtarzające się „Boże mój” wskazuje na to, że Jezus rzeczywiście cytuje Psalm i że robi to celowo i całkowicie świadomie.

Psalm 22 w swej pierwszej odsłonie jest rozdzierającą skargą wznoszoną do Boga, jednak dalej staje się mocnym oskarżeniem wobec ludzkich trybunałów. Ci, którzy skazali Jezusa na śmierć byli przekonani, że stają w obronie prawa i porządku, a wszyscy burzyciele porządku, wszyscy „fałszywi mesjasze” powinni umierać jako przeklęci. Czy do katów i oskarżycieli Jezusa dotarła

„…straszliwa ambiwalencja słów, które Jezus właśnie wykrzyknął wielkim głosem? Czy to naprawdę jest wyznanie rozpaczy? Czy nie jest to przypadkiem skarga Mesjasza? Czyżby Jezus rzeczywiście umierał jak przeklęty i szalony? A jeśli to śmierć Sprawiedliwego, o którym mówi psalm? Czy naprawdę są mścicielami Boga? A może są mordercami?… I kto wie, czy nie ich własnego Mesjasza?”[1].

Zatem, w kontekście Psalmu 22 dramatyczny krzyk Jezusa można zrozumieć jako przepowiedzianą przez ten Psalm skargę Mesjasza, który nie został rozpoznany przez swój lud.

Mistrz Rodziny Maryi, „Tron Łaski”

Słowa Jezusa doczekały się wielu różnych interpretacji, obecnie dominujące wydają się być cztery z nich. Pierwszą można określić jako odnoszącą się do „śmierci Boga”. Według tej teorii Jezus jest jednym z tych, którzy doświadczają milczenia, nieobecności Boga wobec rozmaitych ludzkich tragedii; jeszcze jedną niewinną ofiarą tego świata, której rozpaczliwe wzywanie Bożej pomocy wydaje się być daremne i niewysłuchane. Jednak w kontekście zbawczej Męki Jezusa Chrystusa to opuszczenie przez Boga okazuje się opuszczeniem pozornym. Święty Tomasz z Akwinu tłumaczy, że „opuścił” należy rozumieć jako „wystawił” lub „nie bronił” i nie należy tego opuszczenia odnosić do braku zjednoczenia z Bogiem ani do utraty łaski, lecz jedynie do faktu męki. Żadne cierpienie nie może spowodować oddzielenia od Boga – może to sprawić jedynie grzech.

„Lecz ci całkiem opuszczeni, ofiary nocy, ci, którzy umierają jak potępieni za życia, ci wrzuceni w agonię Chrystusa bez wiedzy o tym i bez własnej zgody, oni to ukazują drugą twarz tej agonii… Jakby czyniąc zapis w testamencie na rzecz tego czy innego stada, Jezus wypowiedział słowa: ‘Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?’. Wielkie stado prawdziwych nędzników, umarłych bez pocieszenia – czyż mógłby On nie zaopiekować się tymi, którzy noszą na sobie ten znak Jego agonii? Jakże ich opuszczenie mogłoby nie być, już samo w sobie, oznaką ich przynależności do Ukrzyżowanego Zbawiciela i nadrzędnym tytułem do Jego miłosierdzia? Na samym zakręcie śmierci, w momencie, w którym przechodzą na drugą stronę zasłony i kiedy dusza zaraz opuści ciało, którego świat nie chciał, czy Jezus nie ma wtedy jeszcze czasu powiedzieć im: Będziesz ze mną w raju?”[2].

Święty Augustyn, a także powołujący się na niego św. Tomasz zauważają, że w słowach Jezusa dostrzec można głos wszystkich, którzy zostali włączeni w Mistyczne Ciało Chrystusa, zatem Chrystus wypowiada te słowa jako Głowa Ciała w imieniu wszystkich członków. Nie jest to jednak solidarność grzesznika z grzesznikami, a raczej pokutnika, który bierze odpowiedzialność za grzeszników. Jezus modli się również w imieniu wszystkich cierpiących i zmagających się z rozmaitymi trudnościami i udrękami, niosąc na Krzyż niedolę nas wszystkich.

Druga popularna współcześnie teoria widzi w ostatnich słowach Jezusa gorycz i rozpacz człowieka, którego misja nie powiodła się, który poniósł klęskę (tak sugerują m.in. Rudolf Bultman, Geza Vermes, Maurice Casey). Przypomina ona trochę postawę zawiedzionych uczniów Chrystusa, którzy wyznają pod Emaus: „…a myśmy się spodziewali…”. Jednak Ewangeliści zgodnie zaświadczają, że Jezus dokładnie wiedział, co Go spotka i jak zakończy się Jego życie – kilkakrotnie zapowiadał swoim uczniom, że czeka Go odrzucenie i męczeńska śmierć. To, że w krytycznym momencie swojego życia zwraca się do Boga świadczy o tym, że nie umiera w rozpaczy, ale w nadziei i absolutnym zaufaniu do Boga.: „Od urodzenia Tobie jestem powierzony, od kolan matki Tyś jest moim Bogiem”[3].

Lucas Cranach starszy, „Głowa Chrystusa w cierniowej koronie”

Święty Tomasz zwraca uwagę, że wszelka nadzieja ludzka jest oczekiwaniem na coś, czego jeszcze się nie posiada. W swojej istocie skierowana jest na Boga – jest oczekiwaniem na ostateczne  zjednoczenie z Nim i oglądanie Go twarzą w twarz. Natomiast nadzieja Jezusa jako tego, który przez całe swoje życie w ludzkiej naturze cieszył się doskonałym zjednoczeniem z Ojcem, mogła dotyczyć darów, których nie posiadał stosownie do ludzkiej natury, na przykład chwały ciała. Modlitwa Psalmem 22 świadczy o tym, że Jego krzyk jest krzykiem niepokoju, nie buntu, krzykiem bólu, ale nie rozpaczy. Może być porównany do wołania Hioba, który chce Bogu oznajmić, że udręka dotarła już do swoich granic, że miara cierpienia jest pełna.

Trzecia i czwarta koncepcja stały się dość powszechne przede wszystkim wśród protestantów (ich zwolennikiem był m. in Jan Kalwin). Jedna mówi, że Jezus chcąc pojednać grzeszną ludzkość z Ojcem, musiał na Krzyżu doświadczyć męki potępionych; druga, że Ojciec „wyładował” na Jezusie cały swój gniew wobec grzesznej ludzkości. Jednak należy pamiętać, że potępieni doświadczają swojego stanu ze względu na grzech i odrzucenie Boga. Cierpienie Jezusa nie jest wynikiem Jego winy – Jezus ponosi jedynie konsekwencje ludzkich grzechów. Jego cierpienie nie jest cierpieniem potępionego, lecz Odkupiciela świata. Jego pokuta właśnie dlatego ma sens, że On sam jest niewinny. Jego cierpienie było tym większe, że umierając, miał przed oczami każdy ludzki grzech, każdą zdradę i każde ludzkie odrzucenie –  każde „nie” powiedziane Bogu przez człowieka. Tylko Jemu – prawdziwemu Bogu i prawdziwemu Człowiekowi – dane było poznać przepaść między dobrem a złem, i tylko On, jak pisze Tomasz z Akwinu, doznał rozszarpania duszy pomiędzy wizją nieskończonej świętości Boga a nędzą ludzkiego grzechu.

Akwinata zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny aspekt cierpienia Chrystusa: cierpi On w swoim człowieczeństwie, jego Boska natura jest z tego wyłączona, ale nie w tym sensie, że Bóstwo Jezusa opuściło Jego człowieczeństwo. W Jezusie cierpienie może współistnieć z wizją uszczęśliwiającą. Ciemność i oddzielenie, których Chrystus doświadcza, dotykają jedynie niższych regionów Jego duszy, podczas gdy jej wyższa część znajduje się w raju. Jest jak góra, której wierzchołek jest opromieniony słońcem, podczas gdy jej podstawę spowija cień[4]. Niezwykle istotny jest również fakt, że Jezus przyjmuje swoje cierpienie całkowicie dobrowolnie, a ogrom tego cierpienia nie wynika z nadmiaru Bożego gniewu, lecz z pragnienia samego Chrystusa, aby Jego Męka przyniosła jak najobfitsze owoce.

Chociaż słowa  „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” od momentu śmierci Jezusa Chrystusa aż do czasów obecnych są dla Jego najuważniejszych i najbardziej czujnych wrogów powodem zgorszenia oraz kolejnym argumentem służącym do negowania Jego Boskości, dla wierzących w Chrystusa były, są i będą stanięciem wobec niezgłębionej tajemnicy, która nie tyle wymaga jednoznacznej odpowiedzi, ile jest zaproszeniem do kontemplacji i głębokiej refleksji.

Magdalena Zubrzycka

[1] Ch. Journet, Siedem słów Jezusa na Krzyżu.

[2] J. Maritain, Bienheureux les persecutes. Raison et raisons.

[3] Psalm 22 (według tłumaczenia Biblii Paulistów).

[4] Św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae III, q. 46, a. 7 i 8.

 

Tekst powstał w oparciu o następujące źródła:

  • Czachor (wstęp i tłumaczenie) i Ch. Journet Czwarte słowo; Boże mój, Boże mój…, „Christianitas” 55 (2014).
  • Dreyfus OP, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem, tłum. R. Rubinkiewicz SDB, Poznań 1995.
  • Lohfink, Ostatni dzień Jezusa – co się stało w Wielki Piątek, Poznań 2006.
  • Ratzinger/Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu t. II, tłum. W. Szymona OP, Kielce 2011.

Wykorzystane grafiki:

  • Śmierć Jezusa, iluminacja z Les Très Riches Heures du duc de Berry, fol. 153r, XV w., obecnie w Musée Condé w Chantilly.
  • Mistrz Rodziny Maryi, Tron Łaski, XIV/XV w., obecnie w kolekcji prywatnej.
  • Lucas Cranach Starszy, Głowa Chrystusa w cierniowej koronie, XVI w., obecnie w kolekcji prywatnej.

 

 

BACK TO TOP