Język potoczny zazwyczaj nie czyni różnicy między świętością a doskonałością, używając dwóch tych wyrażeń zupełnie na przemian, wyjąwszy może to, że większe wymagania stawia świętości, która w jego oczach jest czymś więcej niżeli prosta doskonałość, spotykana na każdym nieomal kroku.
Są jednak podstawy teologiczne, które pozwalają nam wprowadzić rzeczywiste rozróżnienie między pojęciami świętości a doskonałości; stąd dalej można ustalić wzajemne oddziaływanie świętości i doskonałości oraz wyciągnąć niektóre wnioski dla życia praktycznego.
1. Świętość jako stopień miłości Bożej.
Św. Tomasz marginalnie tylko wspomina o świętości[1], posługując się zwykle pojęciem doskonałości, co też czyni zawsze, ilekroć w dziełach swoich przedstawia ex professo zagadnienie o celu życia ludzkiego. Biorąc za podstawę etymologię greckiego, względnie łacińskiego źródłosłowu świętości, wyłaniają się dwa jej składniki: czystość i stałość[2]. Dokładniej rzecz rozbierając, dochodzimy do dalszego wniosku, że wspomniane dwa czynniki, czystość i stałość są tylko niejako warunkiem świętości, która sama istotnie polega na oddaniu się Bogu, tak dalece, że pod pewnym względem utożsamia się z cnotą religijności[3], mającą na celu kult i służbę Bożą. Nie ma prawdziwej czystości ani wypróbowanej stałości, jak tylko w miarę zbliżania się do Boga. Oddalając się od wszystkiego, co się sprzeciwia Bogu – od grzechu – i od wszystkiego, co nie jest Bogiem – od stworzeń – człowiek stopniowo się oczyszcza; a równocześnie, w miarę zbliżania się do tego, który jest pierwszą przyczyną nieporuszoną oraz kresem ruchu dla wszelkiego stworzenia, człowiek uczestniczy w jego niezmienności i stałości. W dwóch tych przymiotach, mianowicie „czystości” i niezmienności można zamknąć trudne do określenia pojęcie świętości Boga: „czystością” oraz niezmiennością bytu swego, Bóg nieskończenie jest wyniesiony ponad wszelkie stworzenie i z istoty swej chwalebny.
Tę świętość Boga urzeczywistniają istoty stworzone na swój sposób, o ile zdobędą czystość i stałość bytu swego, tą drogą przyczynią się do przypadłościowej chwały Boga. Nawet przedmioty materialne słusznie nazywamy świętymi, jeśli wyłączone z użytku świeckiego – co odnosiłoby się do pojęcia „czystości” – w sposób stały i nieodwołalny przeznaczone zostaną do kultu Bożego.
Pojęcie świętości, jak wywodzi w dalszym ciągu św. Tomasz, urzeczywistnia się jednak w pierwszym rzędzie i nade wszystko w człowieku, obdarzonym rozumem i wolną wolą. U człowieka „czystość” (w specjalnym tu znaczeniu) będzie polegała na oswobodzeniu się od wszelkiego grzechu, bo duch ludzki „brudzi się” w zetknięciu i w przywiązaniu się do rzeczy niższych od siebie; prawdziwą stałość człowiek znajdzie w utrwaleniu się w dobrem przez cnoty. Wolny więc od wszystkiego, co go wiąże z ziemią, człowiek całkowicie i bez zastrzeżeń może oddać się Bogu; a jeśli ponadto jeszcze utwierdzi się w tym postanowieniu, łączność nawiązana zyska na stałości. Przez to zupełne oddanie się, człowiek składa Bogu najwyższą cześć, na jaką zdobyć się potrafi: oto prawdziwa świętość.
Rozważania te uwydatniły silniej różnicę, jaka zachodzi między świętością a religijnością wedle nauki św. Tomasza. Cnota religijności, dla której język polski nie ma ściśle „skalibrowanej” nazwy, jest to usposobienie stałe, skłaniające człowieka do oddania Bogu, odpowiednimi aktami, należnej mu czci; zajmuje się ona jako właściwym sobie przedmiotem czcią Boga we wszystkich jej przejawach. Świętość natomiast oznacza tę łatwość wewnętrzną, z jaką duch ludzki oddaje Bogu siebie i wszystko swoje, czyli wszystkie czyny, objęte jego odpowiedzialnością, zarówno więc akty cnoty religii jako też akty wszystkich innych poszczególnych cnót. Jeśli więc cnota religijności poprzestaje na swym przedmiocie ściśle określonym i ogranicza się jedynie do dziedziny kultu Bożego, świętość natomiast, podobnie jak sprawiedliwość społeczna, przyjmuje charakter cnoty ogólnej i rozprzestrzenia się poprzez całe pole działalności ludzkiej, nadając poszczególnym aktom cnót znaczenie czci i chwały Bożej. Świętość posiada więc charakter bardziej ogólny niżeli cnota religijności, skoro potrafi objąć całe życie chrześcijanina i wpływem swoim skierować je do chwały Bożej. Człowiek, który osiągnął świętość, całym jestestwem swoim przynosi chwałę Bogu. Co prawda chwała ta dla Boga będzie tylko przypadłościowa, ponieważ nic nie dorzuca do jego istotnej doskonałości, jednakowoż należy mu się od wszystkich stworzeń, rozumnych i nierozumnych, których zadaniem jest, wedle pięknych słów św. Pawła, istnieć i działać „dla sławy Jego chwały” (Ef 1, 14)[4].
***
W systemie moralnym św. Tomasza świętość posiada więc pewne zalety, które ją wyróżniają od cnoty religijności, jednakowoż pozostaje na tym samym poziomie cnót moralnych, aby w tej właśnie dziedzinie człowieka zjednoczyć i złączyć z Bogiem: na tym polega zasadnicza i właściwa racja wszelkiej świętości. Skoro tak jest, można posunąć się dalej po myśli św. Tomasza. Wspomniana zasadnicza racja świętości zawiera się, i to w sposób o wiele doskonalszy, w cnotach teologicznych, zwłaszcza zaś w miłości Boga. Zakres świętości zatem rozszerza się bardzo znacznie: w tym rozumieniu świętość będzie obejmowała nie tylko całą dziedzinę postępowania moralnego, ale także życie i rozwój cnót teologicznych w człowieku, nade wszystko zaś cnotę miłości nadprzyrodzonej. Im większą ktoś posiada miłość Boga, im ściślejsze zjednoczenie jego z Bogiem przez cnotę miłości, tym większa jego świętość; podobne pojmowanie rzeczy zgadza się zresztą z potocznym pojęciem świętości, które widzi w niej przede wszystkim doskonałość człowieka w miłości Boga.
W takim zrozumieniu świętość nie będzie różniła się istotnie od doskonałości chrześcijańskiej, wziętej z pewnego określonego punktu widzenia: świętość jest to miłość Boga, o ile oczyszcza i uszlachetnia człowieka, jednocząc go z Bogiem w sposób stały, aby calem jestestwem swoim przyczynił się do większej czci Bożej, „dla sławy jego chwały” (Ef 1, 14). Podobne utożsamienie świętości z miłością Bożą nie zawiera żadnej przesady; łatwo przekonamy się o tym, jeśli zważymy, że pierwszy i bezpośredni skutek miłości Bożej polega na trwałym zjednoczeniu się z Bogiem, z ową trwałością i stałością, jaka właściwa jest każdej sprawności; jako skutek zaś drugorzędny, choć niemniej istotny uważać należy oczyszczenie nas i wyniesienie nas ponad wszelkie przywiązanie do grzechu i stworzeń. Miłość, jak powiada Apostoł, powinna pochodzić „ze serca czystego i sumienia dobrego” (1 Tm 1, 5).
I św. Tomasz również zna wpływ miłości Bożej na świętość człowieka. „Uświęcenie stworzenia przez łaskę – mówi on – oraz pełnia świętości w chwale wiecznej, dokonuje się przez dar miłości, który to dar pochodzi od Ducha Św.”[5]. W odróżnieniu zaś od określenia świętości, pojęcie doskonałości chrześcijańskiej będzie szersze, obejmując zarazem harmonijny zespół wszystkich cnót chrześcijańskich, z miłością Boga jako ich królową; wspaniały ten zastęp cnót wytworzy piękną równowagę wszystkich władz, dążności i skłonności człowieka: pełną jego doskonałość[6].
Andrzej Gmurowski OP
[1] Summa Theologiae 2-2 q. 81, a. 8.
[2] Hagios po grecku to: „bez ziemi”; sanctus po łacinie to: „co przez prawo stało się nienaruszalnym”. Zob. tamże.
[3] W oryginalnym tekście określona jest jako „cnota religii” – dla lepszego rozumienia zmieniliśmy jej formę na bardziej współczesną „cnotę religijności”.
[4] W Biblii Tysiąclecia fragment ten brzmi: Ku chwale Jego majestatu [przyp. red.].
[5] Summa Theologiae 2-2, q. 1, a. 8, ad. 5.
[6] „Malgré le lien étroit des deux notions [sainteté et perfection] entre elles, elles sont différentes et c’est la sainteté qui est le vrai terme ultime où tendent toutes les grâces et toute la perfection de la vie n’est qu’un moyen d’arriver à plus de sainteté”. J. de Guibert, Etudes de théologie mystique, Toulouse 1930, str. 37, przyp. 3.
Wykorzystane grafiki:
- Ofiarowanie Maryi w Świątyni, iluminacja z Les Très Riches Heures du duc de Berry, fol. 137r, XV w., obecnie w Musée Condé w Chantilly.
- Domenico Veneziano, Św. Zenobiusz modlący się o cud, predella ołtarza z kościoła Santa Lucia de’ Magnoli, XV w., obecnie w Fitzwilliam Museum.
- Giotto di Bondone, Św. Franciszek otrzymujący stygmaty, k. XIII w., obecnie w Musée du Louvre.