MENU
Ks. Adam Bogdanowicz, „Mistyczny charakter etyki Chrystusowej”

Wśród paradoksów polemiki antychrześcijańskiej i popularnej, zdawkowej apologetyki, nie ma może bardziej rażącego w swym nieuświadomieniu, jak argument o nowości i starości etyki Chrystusowej.

Fot. Lawrence Lew OP

„Ależ w moralności chrześcijańskiej nie masz nic zasadniczo nowego w porównaniu ze starożytną” – mówi historyk angielski, prof. Bury[1]. „Jaka szkoda, że chrystianizm zapoznał i potępił co było najlepszego u Greków”, biada z kolei filozof oksfordzki Bertrand Russel[2], na tę samą nutę, jak u nas prof. Zieliński. Na te sprzeczne ze sobą zarzuty, równie sprzecznie odpowiada dobrej woli, ale pośpiesznej wiedzy apologeta: „Co znowu! Chrystianizm nie daje nic nowego? A mi­łość bliźniego? Chrystianizm nie jest naturalnym spadkobiercą tego, co najlepsze u starożytnych? A Arystoteles w systemie św. Tomasza z Akwinu?!”.

Nasz obrońca nie zdaje sobie sprawy, że prak­tyka starożytnego prawa odbiegała od teorii (jak to dziś po dziewiętnastu wiekach chrystianizmu jeszcze bywa). Ale teoria pogańska nie różniła się pozornie od chrześcijańskiej: Chrystus każe swoim służyć so­bie wzajemnie: tym samym pojęciem posługiwali się stoicy; Chrystus kazał odpłacać dobrem za złe, tego samego nauczali platończycy; Paweł po­tępiał wykroczenie przeciw czystości, nie mniej to czynił Muzoniusz Rufus, pogański „święty” z czasów Nerona. Podobnie też i nasz przeciwnik, który dopatruje się przepaści między etyką Chry­stusa a starożytną ze względu na to, że Nowy Testament potępia niejedno zło, jakie się w świecie pogań­skim rozwielmożniło, zapomina, że potę­pienie tego samego znajdzie się i u pogańskich myślicieli. A więc czy słuszność ma ten oponent, który twierdzi, że chrystianizm nic nowego nie dał światu; że, jakby to wynikało z obrony naszego apologety, św. Tomasz z dogmatem katolickim zeszył etykę Arystotelesa?

Oczywiście nie! Ale dlaczego? Odpowiedź jest nad wyraz prosta: dlatego, że problem etyki nie wyczerpuje się w postanowieniu norm etycznych: nakazów i zakazów moralnych, ale w nadaniu siły, w stworzeniu wewnątrz duszy konkretnego sprawdzianu moralnego. Z dwu kobiet jedna bez­dzietna będzie znać obowiązek kobiety-matki równie dobrze, jak druga matka, a jednak ta ostatnia będzie doświadczalnie lepiej uświado­miona – nie dlatego, że posiada świeższe wydanie katechizmu, ale dlatego, że ma żywe dziecko, któremu dała życie; gdy pierwsza będzie wywo­dzić obowiązki matki logicznie z moralnych nakazów, druga intuicyjnie je odnajdzie w swym instynkcie macierzyńskim. Podobnie w etyce Chry­stusowej przykazanie jest nowe, nie dlatego że nigdy przedtem nie było wypowiedziane, ale iż po raz pierwszy Chrystus je związał ze swoją osobą; w du­szy wiernej nie jest ono wnioskiem z etycznych prze­słanek, ale oświeceniem łaski, sączącej do duszy inicjatywę Chrystusową.

Chrystus – Filozof i Pasterz zarazem (fot. Lawrence Lew OP).

Chrystus nie poprzestaje na nakazie „kochaj bliźniego, jak siebie samego”, ale mówi: „miłujcie się wzajem, jak Ja was ukochałem”. „Coście jednym z tych maluczkich uczynili, toście Mnie uczynili”. „Porzućcież więc kłamstwo i mówcie prawdę, każdy z bliźnim swoim, bośmy są członkami jedni drugich” (Ef 4,25), pisze św. Paweł uzasadniając obowiązek prawdy przynależnością wiernych do Chrystusa mistycznego – jak dziś mó­wimy, do mistycznego ciała Chrystusowego – bo „my wszyscy jednym ciałem jesteśmy w Chry­stusie, a sobie wzajem członki jeden drugiego” (Rz 12,5), gdzie „w Chrystusie” dla lepszego zrozumienia można by zastąpić słowem „z Chry­stusem”, „kto bowiem Panu jest oddany, ten jest jednym duchem z Nim” (1 Kor 6,17). Toteż Apostoł ma „zmysł Chrystusowy” (1 Kor 2,16), tj. posiada zrozumienie duchowej spuścizny swego Mistrza w tym znaczeniu, jakie Chrystus jej nadał; gdy przemawia, to Chrystus w nim mówi (2 Kor. 13,3); jego prawdomówność jest prawością Chrystusa (2 Kor. 2,10); gdy kocha swoich, to Chrystus w nim kocha ich swą miłością (Flp 1,8); a że to się do jego osoby nie ogranicza, wynika jasno z pytania, które rzuca Ko­ryntianom: „Czyż nie zdajecie sobie sprawy, iż Chrystus Jezus w was jest? Chyba żeście odrzu­ceni!” (2 Kor 13,5). A więc ktokolwiek nie chce odrzucenia, musi dać Chrystusowi żyć w so­bie, by spełnić słowo Apostoła: „Nie ja już żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). A wszystkie te teksty Pawłowe są tylko echem słów Mistrza: „Jak Ja żyję przez Ojca, tak kto Mnie pożywa, żyć będzie przeze Mnie” (J 6,57). „Ten mieszkać będzie we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56).

I tu ostatecznie docieramy do jądra zagadnie­nia: etyka Chrystusa jest nową, bo jest życiem samego Zbawcy w nas, z Niego płynie siła cała, Jego obecność staje się sprawdzianem moralności naszego czynu, a uobecnia się w nas Chrystus przez chleb żywota, którym jest Jego Ciało, On sam. I tak się sprawdza znaczenie imienia na­szego: chrześcijanin, to drugi Chrystus: Christianus – Alter Christus.

ks. Adam Bogdanowicz

Ks. Adam Bogdanowicz-Rosko (1898-1941) – duchowny obrządku ormiańskiego, zaliczany do czołowych intelektualistów katolickich w międzywojennej Polsce. Pracował w archidiecezji lwowskiej obrządku ormiańskiego. Duszpasterz, katecheta, rekolekcjonista, administrator kościelny i kanclerz kurii arcybiskupiej we Lwowie, wieloletni proboszcz parafii w Horodence. Po wybuchu wojny współpracował ze Związkiem Walki Zbrojnej. Aresztowany przez NKWD, został rozstrzelany w 1941 r.

[1] Por. „The Times”, Literary Supplement 26 XII 1929.

[2] Por. „The Times”, Literary Supplement.

 

Wykorzystane grafiki:

 

 

BACK TO TOP