MENU
O stworzeniu 30. Cel ewolucji: wizja uszczęśliwiająca

Jednym z powodów, dla których wielu chrześcijan czuje się nieswojo stykając się z teorią ewolucji gatunku ludzkiego, jest przekonanie, że ewolucja patrzy na fakt naszego istnienia jak na przypadek oraz że nie ma niczego, co byłoby w stanie powstrzymać naszą dalszą ewolucję. Istnieje wiele sposobów odniesienia się do pytania o to, dlaczego gatunek ludzki ewoluował. Ja pragnę skupić się na celu ewolucji. Konkretniej, chcę zadać następujące pytania: Czy istnieje jakikolwiek punkt końcowy ewolucji? Czy istnieje jakiś cel procesu ewolucyjnego?

Rys. Latvian

Szukając celu ewolucji, musimy najpierw zadać pytanie, czy kiedykolwiek w przeszłości ewolucja przeszła w stan spoczynku. Gdy weźmiemy pod uwagę jakikolwiek gatunek roślinny lub zwierzęcy, częściowa odpowiedź na to pytanie brzmi: „tak”. Ewolucja przyczyniła się do powstania organizmów, które w większości już zaadaptowały się do swego środowiska. Oczywiście, to zakłada, że dane środowisko jest stabilne, co z kolei kieruje nas ku drugiej części odpowiedzi na pytanie, która brzmi „nie”. Jakakolwiek stabilna populacja organizmów, która znajdzie się w nowym środowisku – zakładając, że w ogóle jest w stanie w nim przeżyć – zacznie przystosowywać się do nowego otoczenia.

Dochodzimy zatem do wniosku, że, podobnie jak wiele innych naturalnych procesów, ewolucja nie posiada określonego punktu docelowego. Jej działanie zależy od wielu czynników. Grawitacja może doprowadzić głaz do spoczęcia na brzegu urwiska, ale kolejna siła pchająca, czy to wiatr, trzęsienie ziemi, czy ręka ludzka, zainicjuje proces jego ponownego spadania, aż do momentu, gdy grawitacja znajdzie dla głazu nowe miejsce spoczynku. Argumentacja na rzecz jakiegoś absolutnego punktu końcowego, mającego być właściwym dla ewolucji, zdaje się równoznaczna z wymaganiem od procesu ewolucyjnego, aby pchał życie ku stanowi spoczynku, który pozostaje zawsze taki sam – a jeśli różnorodność form życia może nam cokolwiek w tej kwestii podpowiedzieć, taki scenariusz nie jest prawdopodobny.

Jeśli nie istnieje jakiś absolutny punkt końcowy ewolucji, w dalszym ciągu mamy prawo pytać o konkretne stany spoczynku, z którymi się stykamy. Na przykład, możemy chcieć zapytać, czy gatunek ludzki nadal ewoluuje. To skomplikowane pytanie, będące przedmiotem wielu sporów. Przykładowo, historia różnic kulturowych, począwszy od różnic koloru skóry, przez nietolerancję laktozy, aż po zdolność oddychania na wysokościach, została zbadana i skojarzona z konkretnymi obszarami geograficznymi, cechującymi się unikalnymi ciśnieniami środowiskowymi. Co więcej, istnieją poważne dowody na to, że istnieją niedawno nabyte adaptacje ludzkie w genetycznej odporności na różne choroby.

Ewidentnie, ewolucja zawsze wykonuje swoją pracę na małą skalę, adaptując gatunek ludzki w taki sposób, aby miał większe szanse przeżycia w konkretnych środowiskach. Niemniej jednak, nie ma dowodów sugerujących, że jakakolwiek pojedyncza podgrupa ludzkiej populacji odstaje od innych jednostek żyjących na ziemi do takiego stopnia, by mogła stać się nowym, post-ludzkim gatunkiem.

Niektórzy argumentują, że nasza zdolność do modyfikowania środowiska – czego przykładem jest wynalezienie rolnictwa – oraz fakt, że ludzka populacja nie jest już wyizolowana geograficznie, są istotnymi czynnikami, które były w stanie zahamować siły ewolucyjne, mogące teoretycznie doprowadzić do powstania kilku post-ludzkich gatunków. Czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że nie bylibyśmy w stanie kontrolować naszego środowiska na tyle, aby zapobiec dywersyfikacji ludzkiej populacji w nowy gatunek? Być może, ale w chwili obecnej ta możliwość wydaje się być czystym wytworem science fiction.

Co zatem z tym drugim znaczeniem „celu”, w znaczeniu celu ku któremu zmierza ewolucja? Mówiąc prosto, ponieważ nie ma absolutnego punktu końcowego ewolucji, jak już wcześniej wspomniałem, nie może też istnieć absolutny cel tego procesu zmian i adaptacji. Istnieją tylko relatywne punkty końcowe, polegające na adaptacji konkretnej populacji w konkretnym środowisku w konkretnym czasie. Jednym z relatywnych punktów końcowych ewolucji, punktem, który wydaje się być szczególnie stabilny, jest ewolucja naszego gatunku, będącego w stanie radykalnie kontrolować i zmieniać środowisko według swoich upodobań i po to, aby przeżyć.

Fot. Herri Bizia

Jednakże, odpowiedź naukowa na pytanie o cel ewolucji nie jest jedyną odpowiedzią dostępną dla wiary i rozumu. Ewolucja, jak wszystkie procesy naturalne, jest instrumentem Boga,  powodowanym i podtrzymywanym we wszystkich swoich przejawach przez Bożą opatrzność. Jak wszystkie inne instrumenty, mechanizm ewolucji może zostać podporządkowany jakiemuś innemu celowi niż ten, który byłby osiągalny przy pomocy samej natury.

Rozważmy przykład rzemieślnika, który jest w stanie zmienić kawałek drewna w skrzypce. Drewno samo w sobie nie służy tworzeniu muzyki, ale w rękach mistrza-rzemieślnika i doświadczonego muzyka jest w stanie dać z siebie więcej, niż z samej swojej natury. Niewątpliwie, z perspektywy twórcy skrzypiec, prawdziwym „celem” jodły jest mistrzowskie wykonanie symfonii Beethovena, chociaż ten cel nie daje się odkryć za pomocą metody naukowej.

Analogicznie, jak już wyjaśniliśmy we wcześniejszym eseju, z perspektywy teologicznej możemy potwierdzić, że ewolucja biologiczna była procesem trwającym trzy i pół miliarda lat, kierowanym przez Boga, którego celem było doprowadzenie materii ożywionej do takiego stopnia zaawansowania, aby mogła ona przyjąć ludzką duszę. Z samej swojej natury, ewolucja nie jest podporządkowana celowi pojawienia się zwierzęcia materialnie uzdolnionego do przyjęcia kierownictwa niematerialnej duszy, ale jest to konkretne osiągnięcie ewolucji, które było możliwe dzięki jej podporządkowaniu opatrznościowej ręce Boga, mistrza-Stwórcy.

Zważywszy na to, że Bóg posłużył się ewolucją aby ukształtować ludzkie ciało, możemy zadać pytanie, czy ten konkretny cel Bożego planu jest absolutny, czy może jest to etap przejściowy ku czemuś innemu. Ponownie, nasza odpowiedź brzmi „tak” i „nie”.

„Raj”

We Wcieleniu, Jezus Chrystus wziął na siebie naszą ludzką naturę, aby nas zbawić. Niewątpliwie, nasza natura została odkupiona, ponieważ została ona przyjęta przez Chrystusa. W jednym ze swoich listów, św. Grzegorz z Nazjanzu (IV w. n.e) wyjaśnił tę intuicję chrześcijańską w następujący sposób: „Tego, czego nie wziął na siebie, nie uzdrowił; a to, co jest zjednoczone z Jego Bóstwem, jest również zbawione”[1]. Gdyby jakaś podgrupa ludzkiej populacji ewoluowała w stronę post-ludzkiego gatunku, mającego post-ludzką naturę, to nie jest rzeczą jasną, w jaki sposób te jednostki mogłyby uczestniczyć w zbawieniu, osiągniętym dla nas przez naszego Pana.

W związku z tym wydaje się nieprawdopodobne, by Bóg miał pozwolić na to, by ewolucja wykształciła post-ludzką naturę, niezdolną do osiągnięcia szczęścia wiecznego z racji na swoje odosobnienie od ludzkiej natury Chrystusa. Sugeruje to, że w planie Bożym historii zbawienia pojawienie się ludzkiego stworzenia jest zapewne celem ewolucji. Chociaż św. Tomasz nic nie wiedział o ewolucji biologicznej i nie mógł snuć domysłów na temat jej możliwego celu, snuje on rozważania na temat celu innych naturalnych procesów, włącznie z pozornie wiecznym ruchem ciał niebieskich. W tym kontekście jest w pełni gotowy stwierdzić:

„Uważamy zatem, że celem ruchu nieba jest dopełnienie liczby wybranych (…) celem ruchu nieba jest określona liczba dusz rozumnych. A zatem po jej osiągnięciu ruch nieba ustanie”[2].

Za św. Tomaszem, możemy postrzegać ewolucję biologiczną jako podporządkowaną nie tylko populacji ludzkiej na tym świecie, ale również populacji ludzkiej w „zmartwychwstaniu zmarłych i życiu wiecznym”. To nowe życie, które zostało zapoczątkowane wówczas, gdy Trójjedyny Bóg – Ojciec, Syn i Duch – podzielił się swoim wewnętrznym życiem, wieczną szczęśliwością, znajdzie swe dopełnienie w momencie, gdy nasze ciała powstaną z martwych do nowych niebios i nowej ziemi. To dzieło nie dokona się przez ewolucję, ani przez żaden inny proces naturalny, ale poprzez zbawienie, które wypracował dla nas Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek.

Thomas Davenport OP

Tekst pochodzi ze strony Thomistic Evolution. A Catholic Approach to Understanding Evolution in the Light of Faith, prowadzonej przez grupę dominikańskich naukowców ze Stanów Zjednoczonych: o. Nicanora Austriaco OP, o. Jamesa Brenta OP, br. Thomasa Davenporta OP i Johna Baptista Ku OP. Serię zamieszczamy na naszej stronie za zgodą autorów. Tłumaczenie na polski: Magdalena Panz-Sochacka.

[1] Św. Grzegorz z Nazjanzu, List 101.

[2] Św. Tomasz z Akwinu, Kwestie dyskutowane o mocy Boga, q. 5, a. 5, przeł. M. Bieniak, red. M. Olszewski i J. Pyda OP, Kęty-Warszawa 2010, t. III, s. 161.

 

Wykorzystane grafiki:

  • Ewolucja, rys. Latvian / CC BY 2.0.
  • Lutnik, fot. Herri Bizia / CC BY-SA 2.0.
  • Raj, iluminacja z: św. Augustyn, De Civitate Dei, XV w., ms. 246, fol. 406r, obecnie w Bibliothèque Sainte Geneviève.

 

 

BACK TO TOP