MENU
Historia dogmatu o transsubstancjacji

W wyznaniu wiary zawartym w Konstytucji I Soboru Laterańskiego IV czytamy:

„Jeden jest powszechny Kościół wiernych, poza którym nikt  w ogóle nie może być zbawiony. W Nim Jezus Chrystus jest jednocześnie kapłanem i ofiarą. Jego ciało i krew prawdziwe zawarte są w sakramencie ołtarza pod postaciami chleba i wina, przeistoczonymi (transsubstantiatis) mocą Bożą: chleb w Ciało, wino w Krew, abyśmy dla dokonania się tajemnicy jedności przyjęli od Niego to, co On przyjął od nas.”

Choć Kościół od początku wierzył w realność sakramentu Ciała i Krwi Pańskiej jest to pierwsze tej rangi orzeczenie dogmatyczne precyzujące tę kwestię terminologicznie. Poniższy tekst krótko streszcza spory teologiczne wśród których kształtował się ten dogmat.

Joos van Cleve „Altarpiece of the Lamentation” (detal)

Historię tę rozpoczyna spór z IX wieku pomiędzy dwoma mnichami: Paschzajuszem Radbertusem i Ratramnusem z Corbie. Obydwaj zgadzali się co do tego, że – jak pisał Ratramnus – „chleb, który Chrystus dał uczniom stał się Jego ciałem”, jednak ponieważ stosowali różne terminologie,inaczej rozumieli to sformułowanie.

Kontrowersja ogniskowała się wokół pytania czy Eucharystię można nazwać rzeczywistym ciałem Chrystusa. Radbertus odpowiadał  twierdząco, rozumując w następujący sposób:

skoro Ciało eucharystyczne jest tym samym ciałem, które zostało przyjęte we Wcieleniu, to jest czymś rzeczywistym, bo tamto jest rzeczywiste. W swoich pismach mocno podkreślał więc tę tożsamość pisząc m. in.: „A zatem, człowiecze, kiedykolwiek pijesz ten kielich lub spożywasz ten chleb, powinieneś pamiętać o tym, że pijesz nie inną krew, lecz tę, która została wylana za ciebie i za wszystkich na odpuszczenie grzechów, i że nie jest to inne ciało, lecz to, które zostało wydane za ciebie i za wszystkich i wisiało na krzyżu”. Oczywiście Radbertus nie negował, że zmysłowe doświadczenie Eucharystii, to doświadczenie chleba i wina. Dlatego używał terminologicznego rozróżnienia między „rzeczywistością” lub „prawdą” a „postacią” lub „obrazem”, przez które rozumiał to co doświadczalne zmysłowo i co nie musi się pokrywać z tym, co rzeczywiste

Ratramnus wychodził od innych definicji. Rzeczywistym nazywał to, co naoczne, „przedstawienie jasnego faktu, nie zaciemnionego przez mgliste obrazy, lecz wypowiedzianego […] w naturalnych znaczeniach”, natomiast „swoiste zaciemnienie, które ujawnia swoją intencję pod pewnego rodzaju zasłoną” nazywał obrazem. Skoro w Eucharystii widać tylko chleb i wino, a wierzy się, że stają się one Ciałem i Krwią Chrystusa, to należy ją zaliczyć do kategorii obrazu. Ratramnus, używając kategorii obrazu, nie twierdził przy tym, że chleb i wino w Eucharystii są czymś zupełnie różnym od Ciała i Krwi Chrystusa, gdyż stają się nimi „tak dalece, jak bierzemy pod uwagę ich moc”.

Spór z IX w. przygasł, by wybuchnąć na nowo dwieście lat później za sprawą Berengariusza z Tours. Wyszedł on z taką samą tezą jak Ratramnus (wówczas już zapomniany), że chleb i wino w Eucharystii są obrazami Ciała i Krwi Chrystusa, a ponadto zanegował podstawę argumentacji Radbertusa, czyli tożsamość ciała eucharystycznego i ciała przyjętego z Maryi. Powoływał się przy tym na słowa z Drugiego Listu do Koryntian, że „jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy go w ten sposób” (5,16). Berengariusz interpretował ten fragment w taki sposób, że po Wniebowstąpieniu nie ma zmysłowego doświadczenia ciała Chrystusa. Nie może ono zresztą przemieszczać się ani rozrastać, co miałoby być konieczne dla jego zaistnienia na ołtarzu.

Krytycy Berengariusza odpowiadali, że gdyby Chrystus przebywał w niebie w taki sposób nie byłby królem lecz więźniem. Przeciwnie, dzięki swej mocy może on być obecny tam gdzie chce. Nie jest też prawdą, że aby możliwa była realna obecność konieczne jest opuszczenie nieba przez fragment ciała Chrystusa. W eucharystii przyjmujemy bowiem, jak pisał Guitmund z Aversa,  całą osobę, a nie materialną część ciała.

Aby uniknąć paradoksalnych konsekwencji fizykalnego[1] spojrzenia na obecność eucharystyczną Berengariusz zaproponował teorię głoszącą, że „za sprawą konsekracji na ołtarzu chleb i wino stawały się sakramentem wiary nie dlatego, że przestają być tym czym były, ale pozostając tym czym były, i [dodatkowo]  ulegając przemianie[2] w coś innego”. Przeprowadzał przy tym analogię z Wcieleniem („jak Logos Boga stał się ciałem, przyjmując to czym nie był  i pozostając tym czym był, tak też chleb […] staje się  ciałem [Chrystusa], pozostając tym czym był, i przyjmując to czym nie był”) czy nawróceniem Szawła, który nie przestając być tym, kim był został apostołem Pawłem. Chleb i wino były zatem nadal realnie obecne, „a ciało i krew Pana są w nich zawarte w sposób prawdziwy, choć ukryty”, przy czym dla Berengariusza „o czymkolwiek mówi się, że zachodzi w sposób duchowy, to zachodzi naprawdę”. Teoria ta zyskała, zarówno wśród zwolenników jak i przeciwników Berengariusza, miano impanacji[3]. Berengariusz jednak nie precyzował na czym polega postulowana przemiana, oprócz tego, że do przyjęcia tak przemienionych Ciała i Krwi potrzebna jest wiara. Krytycy impanacji wykazywali, że ta teoria nie jest w stanie wykazać dlaczego postacie chleba i wina w sposób właściwy nazywa się ciałem i krwią Chrystusa. Trzeba więc było przyjąć, że z postaci zostaje tylko wygląd, zaś to co znajduje się na ołtarzu to już nie chleb i wino, ale rzeczywiście ciało i krew Pana.

„Krwawiąca Hostia z Dijon”

Podstawowym problemem terminologicznym twierdzenia, że chleb i wino eucharystyczne są rzeczywiście Ciałem i Krwią Chrysusa jest określenie na czym właściwie polega ta „rzeczywistość”. Wiadomo już było, że nie chodzi o fizyczność, ani o moc, gdyż te nie wyróżniały Eucharystii jako sakramentu jedynego w swoim rodzaju, a Berengariusz z powodzeniem ich używał jednocześnie przecząc jakoby zachodziła rzeczywista tożsamość między chlebem i winem, a Ciałem i Krwią.

Do opisu zmiany, która dokonuje się podczas konsekracji zaczęto używać terminu „substancja”.  Znajdziemy go już w pismach Radbertusa, który pisał zarówno, że „substancja chleba i wina skutecznie i dogłębnie przemienia się w ciało i krew Chrystusa” a  „niewidzialny Kapłan przemienia swe widzialne stworzenia w substancję swego ciała i swojej krwi”. W XI w.  termin ten był już w częstym użyciu np. w podpisanym przez Berengariusza wyznaniu z 1079 r.  mówi się, że chleb i wino zostają „substancjalnie przemienione” w ciało i krew Chrystusa. Z kolei Guitmund z Aversa stosował pojęcie „przypadłości” do zmysłowo dostępnych własności chleba i wina, co otworzyło drogę do zastosowania arystotelesowskich pojęć przypadłości i substancji. Pierwsze sformułowanie doktryny obecności eucharystycznej w tych kategoriach jako „transsubstancjacji” pojawia się przypuszczalnie u Rolando Bandinellego, późniejszego papieża Aleksandra III, w traktacie datowanym ok. 1140 r. W 1215 r. znajdzie się ono w konstytucji soborowej.

Tekst powstał na podstawie książki „Rozwój teologii średniowiecznej (600-1300)” (Tradycja chrześcijańska. Historia rozwoju doktryny tom III) Jaroslava Pelikana s. 89-96, 227-251. Cytaty z dzieł oryginalnych za tymże opracowaniem.

[1] Obecność realna nie musi być rozumiana fizykalnie, co można wywieść z tezy Guitmunda.  Choć w podpisanym przez Berengariusza w 1059 r., a potem odwołanym wyznaniu znajduje się sformułowanie, że „ciało Chrystusa […] jest trzymane i łamane w dłoniach kapłanów i rozgryzane zębami wiernych” to wielu teologów (przeciwników Berengariusza) wolało mówić, że „wydaje się łamane, lecz nie jest łamane, wydaje się gryzione zębami, lecz nie jest gryzione, gdyż gryzienie i łamanie z pewnością dotykają postaci, ale nie samej rzeczy”. Pogląd zawarty w wyznaniu nazwano kafarnejskim, przez analogię do wyobrażeń słuchaczy Jezusa w Kafarnaum w J 6,52

[2] Berengariusz nie mówił o „przeistoczeniu”, ale o „przemianie”.

[3] Impanacja – pogląd uznany za herezję, mówiący, iż na tej samej zasadzie, jak Bóg stał się ciałem w osobie Jezusa Chrystusa, tak staje się chlebem podczas Eucharystii.

Wykorzystane grafiki:

BACK TO TOP